sobota, 29 sierpnia 2015

Prolog.


Harry:
Zawsze wmawiałem sobie, że do końca życia będziemy najlepszymi przyjaciółmi. W jedną sekundę przepadło 7 lat naszej pieprzonej i pięknej przyjaźni.. A dlaczego? Zaraz wszystko wam wytłumaczę.

- Harry proszę Cię pośpiesz się, bo spóźnisz się do szkoły.. Znowu.. - krzyknęła mama z salonu. Szybko zgarnąłem pierwsze lepsze zeszyty do plecak i zbiegłam na dół.
- Już jestem. - powiedziałem zakładając buty.
- Dlaczego nie możesz wcześniej wstawać? - zapytała krzyżując ręce na klace piersiowej. Wyprostowałem się i spojrzałem na nią.
- Ale po co? Przecież na zajęciach jestem punktualnie. - odpowiedziałem posyłając jej uśmiech.
- Tak jesteś punktualnie, bo cię muszę podwozić, ale za to ja za każdym razem spóźniam się do firmy. - rzuciła oschle i wyszła. Wyszedłem zaraz za nią. Zająłem miejsce pasażera i czekałem aż ruszy.
- Mamo, proszę Cię szybciej. - powiedziałem pośpieszając ją. Do zajęć miałem jeszcze 15 minut, ale umówiłem się z Louis'em. Louis, to mój najlepszy przyjaciel. Przyjaźnimy się 7 lat. Od początku przyjaźni dobrze się dogadywaliśmy.
- Od kiedy tak się śpieszysz do szkoły? - zapytała odpalając silnik. Gdy ruszyła, zapiąłem pasy. Kobieta spojrzała na mnie i zaśmiała się. Przez całą drogą patrzyłem się w boczną szybę. Myślałem o tym co chce mi powiedzieć Louis. Już nie mogłem doczekać się tego, aż wreszcie go zobaczę.
Minęło kilka minut, gdy mama zaparkowała na szkolnym parkingu.
- Dzięki . - rzuciłem wysiadając z samochodu.
- A buzi mamusi? - zapytała, śmiejąc się.
- Mamo, proszę cię. - powiedziałem zamykając drzwi. Od razu podszedłem do przyjaciela, który stał przed wejściem do szkoły.
- Cześć. - powiedziałem. Chłopak odwrócił się w moją stronę. Miał strasznie dziwny wyraz twarzy.
- Od razu przejdę do rzeczy. - poinformował mnie. Nie wiedziałem o co mu chodzi. Patrzyłem na niego zamurowany. - Musimy zakończyć przyjaźń. - powiedział od razu. W ogóle się nie pierdolił. Powiedział to tak jakby w ogóle już mu nie zależało.
- Co? Dlaczego? - zapytałem. Zapanowała cisza. Żadnej odpowiedzi. Zupełnie nic. - Możesz mi to wyjaśnić? - ponownie zapytałem. Uniósł wzrok na mnie.
- Kiedyś ci to wytłumaczę.. Przepraszam. - powiedział i odszedł. Patrzyłem na niego jak wchodzi po schodach do szkolnego budynku. Załamałem się. 7 lat razem, a teraz co? Po tym wszystkim nawet nie miałem ochoty iść na zajęcia. Odwróciłem się na pięcie i wpadłem na Pana Rob'a.
- Kurwa. - powiedziałem pod nosem. Te słowa wyszły ze mnie niekontrolowanie.
- Przepraszam bardzo. Czy ja dobrze słyszałem? - zapytał krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Przepraszam. - powiedziałem mijając go. Ruszyłem w stronę wyjścia ze szkolnego podwórka.
- Gdzie Pan się wybiera? - krzyknął. Zdenerwowany odwróciłem się w jego stronę.
- Idę po śniadanie. - rzuciłem i ponownie zacząłem iść. Zdenerwowany i cały spocony wróciłem do domu. Jak na złość jeszcze nie mogłem znaleźć klucza. Otworzyłem plecak i zacząłem szukać tego pieprzonego klucza od mieszkania. Po kilku minutach wreszcie go znalazłem. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Plecak rzuciłem w kąt i poszedłem do siebie.
******
- Harry, nawet mnie nie wkurwiaj! - usłyszałem zdenerwowaną mamę, która wpadła do mojego pokoju. Zdziwiony spojrzałem na nią.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałem. - Czy czasami nie powinnaś o tym godzinie być w pacy?
- A ty czasami o tej godzinie nie powinieneś być w szkole?
- Tak to prawda. Powinienem być, ale nie jestem. Źle się czuję. - odpowiedziałem siadając po turecku na łóżku. Usiadła na przeciwko mnie. Nogi miała spuszczone z łóżka i patrzyła na mnie.
- Co ci takiego jest? Rano o ile pamiętam czułeś się dobrze.
- Zwymiotowałem kilka razy. - skłamałem. Kobieta przyłożyła rękę do mojego czoła.
- Gorączki nie masz. - powiedziała. - W takim razie prześpij się. - dodała wychodząc z pokoju.
Tak też właśnie zrobiłem. Okryłem się kołdrą i zamknąłem oczy. Moje myśli ciągle wracały do dzisiejszego poranka. Nadal nie mogłem w to uwierzyć. Zabolało mnie to cholernie. Jeszcze nie chciał mi niczego wyjaśnić. Co takiego mogło się stać? Przecież nic takiego nie zrobiłem. Wszystko było dobrze, więc co tak nagle skłoniło go do podjęcia takiej decyzji?
Wziąłem do ręki telefon i wybrałem numer przyjaciela. Chwilę zajęło mi zdecydowanie się, ale wreszcie to zrobiłem. Kliknąłem na numer i przyłożyłem telefon do ucha. Nie odbierał. Włączyła się poczta głosowa. Nie nagrałem wiadomości. Rozłączyłem się, a telefon rzuciłem na koniec łóżka. Zagryzłem się po same uszy kołdrą i zasnąłem.
******
Louis:
- Louis, kochanie. Zrobiłeś to o co cię prosiłam? - zapytała podchodząc do mnie. Smutnymi oczami spojrzałem na nią. Od rana jestem jakiś przypierdolony. Nie mam humoru i zupełnie nic mi się nie chce.
- Tak, zrobiłem to. - odpowiedziałam i wtedy blondynka rzuciła mi się na szyję. Niechętnie objąłem ją.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. Normalnie nie wierzę, że to zrobiłeś. - powiedziała uśmiechając się. Pocałowała mnie delikatnie w usta, ale odsunąłem się.
- Sorry, ale nie mam na nic ochoty. Idę do domu. - powiedziałem.
- Pójdę z tobą. - powiedziała idąc za mną.
- Nie.. Ashley nie dzisiaj. - rzuciłem obojętnie i wyszedłem ze szkoły..
Sam nie wierzę, że się zgodziłem. Jak mogłem to zrobić? Przecież Harry, to mój jedyny najlepszy przyjaciel. To tylko z nim mogłem porozmawiać o wszystkim i to z nim mogłem robić dosłownie wszystko. Przez jedną dziewczynę wszystko zniszczyłem. To tylko i wyłącznie moja wina. Czuję się z tym źle. Nadal nie rozumiem dlaczego to zrobiłem.
Idąc do swojego domu, minąłem dom Harry'ego. Spuściłem głowę i szybko przeszedłem. Z jednej strony strasznie mnie ciągnęło żeby do niego iść i mu to wszystko wyjaśnić, ale nie mogłem tego zrobić. Ashley jest dla mnie ważna i zrobiłem to dla niej. Zgodziłem się mimo tego, że nawet nad tym nie myślałem. Od razu podjąłem decyzję i teraz tego żałuję.
- Louis. - usłyszałem głos Loczka. Zamurowało mnie. Powoli odwróciłem się do tyłu. W drzwiach stał przyjaciel. Patrzył na mnie. - Możemy porozmawiać? - zapytał. Był smutny. Cholernie smutny. Czułem się tak samo jak on.


A więc to taki mały wstęp nowego ff. Na początku nie byłam pewna co do tego wszystkiego, ale mam nadzieję, że z najbliższymi rozdziałami uda mi się rozwinąć wątek. 
Tak w ogóle z tej strony Busia. Piszę już dwa ff:
Chciałabym poznać wszystkich opinię na temat tego krótkiego wstępu. Wasze komentarze wiele dla mnie znaczą. Jeśli się nie spodoba, to oczywiście nie będzie żadnego sensu żeby, to dalej pisać.


Szablon by
InginiaXoXo